Feminatywy, po co one komu?
Feminatywy, czyli żeńskie formy nazw zawodów, są tematem omawianym zarówno w środowisku prawniczym, jak i w szeroko pojętym IT – w sferach przez długi czas zdominowanych przez mężczyzn. W dyskusji na ich temat argumenty językowe mieszają się ze społeczno-obyczajowymi. Maile przychodzące do mnie z prowadzonych przez kobiety kancelarii zwykle są podpisane „radca prawny”, a nie „radczyni … ContinuedFeminatywy, czyli żeńskie formy nazw zawodów, są tematem omawianym zarówno w środowisku prawniczym, jak i w szeroko pojętym IT – w sferach przez długi czas zdominowanych przez mężczyzn. W dyskusji na ich temat argumenty językowe mieszają się ze społeczno-obyczajowymi. Maile przychodzące do mnie z prowadzonych przez kobiety kancelarii zwykle są podpisane „radca prawny”, a nie „radczyni prawna”. Zdarza mi się spotkać „komorniczkę”, ale już nie „komorniczkę sądową”. Moje koleżanki mówią o sobie, że są web-deweloperami, programistami, designerami, analitykami. Sama jestem zatrudniona na stanowisku redaktora prowadzącego. Skoro więc męskie formy uważane są za normę, to czy jest się o co kłócić? Po co nam feminatywy?
Czy tworzy się je „na siłę”?
Wiele osób uważa, że żeńskie formy nazw zawodów brzmią nienaturalnie; że są wymuszonym, sztucznym tworem. Tymczasem dzieci w wieku przedszkolnym, dla których język jest polem do ekspresji i eksperymentów, intuicyjnie tworzą feminatywy na zasadzie analogii. Znają pary „kelner” – „kelnerka” i „aktor” – „aktorka”, więc nie mają problemu z „premierką”, „deweloperką”, „menedżerką”. I dalej: skoro „projektantka”, to „prezydentka”, „adwokatka” i „architektka”; a skoro „prawniczka”, to „komorniczka” i „informatyczka”.
Po co to komu?
Kiedyś, owszem, po nic. Kobiety miały niski status społeczny i były praktycznie całkiem uzależnione od swoich ojców, braci czy mężów, nie tylko finansowo. Zwykle nie pracowały zawodowo, a jeśli już, to wykonywały prace o niskiej randze społecznej. Wyrazy takie jak „wykładowczyni” czy „analityczka” nie miały się więc do kogo odnosić. To wszystko jednak bardzo mocno się zmieniło na przestrzeni ostatniego półwiecza. Kobiety doskonale funkcjonują na rynku pracy, stanowiąc obecnie w Polsce 45,4% wszystkich zatrudnionych. Dlaczego więc nie chcemy przyjąć do wiadomości, że endokrynolożki czy kierowniczki projektu są wśród nas?
Wymysł feministek?
Po pierwsze, feminatywy nie są w polszczyźnie ideą nową. Tworzenie symetrycznych form żeńskich, które miało miejsce od zawsze, przybrało na sile już na przełomie XIX i XX wieku wraz z emancypacją kobiet, częstszym piastowaniem przez nie funkcji wcześniej zarezerwowanych dla mężczyzn i przyznaniem im w końcu praw wyborczych w 1918 roku.
Proces ten wyhamował dopiero w drugiej połowie XX wieku w okresie PRL. Po drugie, argument opiera się na niewypowiedzianym i nieuzasadnionym założeniu, że feminizm z definicji jest czymś złym lub niepoważnym i wszelkie postulaty z nim kojarzone automatycznie nie są warte dyskusji. Źródła takiej postawy pewnie można doszukiwać się w stereotypie feministki, która spaliła swój stanik i sieje nienawiść do mężczyzn. Warto jednak pamiętać, że to po prostu silna i świadoma kobieta. Z czym faktycznie niektórzy mogą mieć problem.
Język można sobie na tym połamać
Tłumaczenie się tym, że trudno wypowiada się na głos zbitkę trzech spółgłosek (np. „dramaturżka”), jest absurdalne. Mamy w polszczyźnie zdecydowanie większe wyzwania fonetyczne, np. „następstwo” czy „bezwzględny” – ciąg odpowiednio czterech i pięciu głosek. Zgłoskotwórcze w polszczyźnie są wyłącznie samogłoski, jednak jest ona systemem, w którym dominują spółgłoski. Był czas przywyknąć.
Nie wiadomo, o co chodzi
Nie da się ukryć: „pilotka” to kobieta za sterami samolotu oraz rodzaj nakrycia głowy, a „deweloperka” to programistka, ale też potoczne określenie budownictwa mieszkaniowego. Problem polega na tym, że z tej obserwacji nic nie wynika. Polisemia (wieloznaczność) nie jest w żadnym języku zjawiskiem niezwykłym. Już w szkole podstawowej uczy się dzieci, że jeden wyraz może opisywać różne rzeczy (zamek, dzwony, pilot, mysz, boks, żuraw, siatkówka…) po to właśnie, żeby potrafiły one zinterpretować jego znaczenie w różnych kontekstach. Trzeba się wykazać naprawdę złą wolą lub skrajną ignorancją, żeby nie zrozumieć, o co chodzi w zdaniach: „Do twarzy ci w tej pilotce” czy „To osiedle to przykład patodeweloperki”.
Formy męskie, czyli oficjalne
Język jest umowny i wpływamy na niego swoimi codziennymi wyborami. „Informatyk”, „programista”, „adwokat” czy „notariusz” są częstsze, ponieważ kiedyś te zawody były wykonywane tylko przez mężczyzn, a nie ze względu na swoje walory językowe. Jeśli jednak coraz więcej osób zacznie stosować formy i męskie, i żeńskie, stary uzus zostanie zastąpiony nowym. Niektórzy wskazują na skojarzenia, które wiążą się z feminatywami. I tak „kierowniczka”, rzekomo, brzmi mniej poważnie niż „kierownik”. Przekonanie to jest jednak tylko kwestią indywidualnego odbioru zakorzenionego w naszych uprzedzeniach, a nie prawdą objawioną.
Język to żywy organizm
Polszczyzna dynamicznie się rozwija, bo zmienia się rzeczywistość. Dlaczego więc akceptujemy bez większych zastrzeżeń anglicyzmy – choćby niezgrabne, niejednoznaczne lub niejasne („ficzer”, „czatować”, „oemdżi”) – ale boczymy się na poprawnie utworzone żeńskie nazwy zawodów biorące początek ze słów ugruntowanych w języku polskim? Skoro z otwartymi rękami przyjmujemy zapożyczenia, które opisują zjawiska nieobecne dotychczas w naszym życiu, to równie liberalnie traktujmy feminatywy. Wszak sytuacja i rola kobiet ewoluują. Pozwólmy językowi na podobną dynamikę.
Stanowisko Rady Języka Polskiego
Dwa lata temu najważniejszy opiniodawczy organ zajmujący się polszczyzną wydał oficjalne stanowisko w sprawie feminatywów. Zrzeszeni w RJP specjaliści i specjalistki, odnosząc się do wyłącznie językowych argumentów, konstatują, że krytyka żeńskich form jest bezzasadna, i postulują symetrię w tworzeniu nazw zawodów. Dodają też: „Stosowanie feminatywów w wypowiedziach […] jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach” .
Język tworzy rzeczywistość
Złożone procesy myślowe są możliwe m.in. dzięki językowi. Dysponując bogatym słownictwem, jesteśmy w stanie budować skomplikowane narracje, dokładnie opisywać nasz świat i precyzyjnie nazywać potrzeby. Feminizacja języka jest jednym z dowodów na to, że współcześnie kobietom żyje się lepiej niż w poprzednich stuleciach.
Postuluję, ale nie nalegam
Wiem, że sceptycy wciąż będą krytykować stosowanie żeńskich form: „Zachciało się durnym babom”. A no zachciało. Naszym prababciom zachciało się praw wyborczych; babciom – pracy za odpowiednią płacę; a mamom – awansów. Dlaczego nam mają wystarczać formy męskie?
Niniejszy felieton nie ma służyć przekonywaniu nieprzekonanych i utwierdzaniu utwierdzonych w słuszności ich poglądów. Bywa, że same kobiety nie lubią i nie stosują feminatywów. I to jest okej. Jeśli jednak koleżanka z pracy prosi, by mówić o niej, że jest asesorką albo designerką, uszanujmy jej życzenie.
Najnowsze artykuły
#hack4law to już IV edycja maratonu programowania dla wymiaru sprawiedliwości
To wyjątkowe wydarzenie, które łączy branżę IT oraz ekspertów z dziedziny prawa, by wspólnie pracować nad prototypami aplikacji dla wymiaru sprawiedliwości.
Poznaj naszą nową stronę
Nowa odsłona strony www to efekt naszych wspólnych wysiłków w celu dostosowania jej do najnowszych trendów i potrzeb użytkownika. Co nowego znajdziesz na naszej stronie?
Przyszłość zarządzania sprawami dłużników z Analizatorem OUD-1K
Analizator OUD to klucz do automatyzacji i integracji, który pozwoli na łatwą adaptację i aktualizację informacji o dłużnikach zgromadzonych przez e-US bezpośrednio w aplikacjach komorniczych.
Wsparcie unijne dla samorządów zawodowych
Uwzględnienie samorządów zawodowych w dostępie do funduszy unijnych jest kluczowe dla pełnej realizacji cyfrowej transformacji w Polsce.
Currenda wyróżniona w konkursie Pomorskiej Nagrody Gospodarczej „Gryf Gospodarczy”!
Z przyjemnością informujemy, że Currenda została wyróżniona w prestiżowym konkursie Pomorskiej Nagrody Gospodarczej „Gryf Gospodarczy” w kategorii „Lider Innowacji” dla średnich i dużych przedsiębiorstw!
Nowoczesne rozwiązania dla Kancelarii Komorniczych | Sprawdź
Twoja Kancelaria Komornicza potrzebuje sprawdzonych narzędzi, które zapewnią bezpieczne i efektywne funkcjonowanie. Dlatego w Currendzie oferujemy rozwiązania stworzone specjalnie z myślą o Twoich potrzebach. Poznaj nasze propozycje, które usprawnią Twoją pracę i pomogą zadbać o ochronę danych.
Najpopularniejsze wpisy
#hack4law to już IV edycja maratonu programowania dla wymiaru sprawiedliwości
To wyjątkowe wydarzenie, które łączy branżę IT oraz ekspertów z dziedziny prawa, by wspólnie pracować nad prototypami aplikacji dla wymiaru sprawiedliwości.
Poznaj naszą nową stronę
Nowa odsłona strony www to efekt naszych wspólnych wysiłków w celu dostosowania jej do najnowszych trendów i potrzeb użytkownika. Co nowego znajdziesz na naszej stronie?
Przyszłość zarządzania sprawami dłużników z Analizatorem OUD-1K
Analizator OUD to klucz do automatyzacji i integracji, który pozwoli na łatwą adaptację i aktualizację informacji o dłużnikach zgromadzonych przez e-US bezpośrednio w aplikacjach komorniczych.
Podobne aktualności
Wsparcie unijne dla samorządów zawodowych
Uwzględnienie samorządów zawodowych w dostępie do funduszy unijnych jest kluczowe dla pełnej realizacji cyfrowej transformacji w Polsce.